Podróż do… – Valcamonica, rajskiego włoskiego Salem

Miejscem jednych z najgłośniejszych procesów czarownic w Europie była przepiękna alpejska dolina – Valcamonica. Położona we wschodniej części Lombardii, mierząca niemalże 100 kilometrów długości zyskała sławę XVI wiecznego włoskiego Salem.

Chrześcijaństwo do tego zakątka przywędrowało dość późno, razem ze zmierzchem Cesarstwa Rzymskiego i nie zyskało powszechnej aprobaty. Przez niemal całe średniowiecze w dolinie zachowały się miejscowe kulty pogańskie, zwyczaje i gusła. Sezonowe odcięcie od świata i niedostępność, jak w przypadku wielu górskich społeczności, rozbudzało niechęć do wszystkiego co obce. Wśród mieszkańców mnożyły się choroby i deformacje genetyczne niosąc ich złą sławę. Wspominał o tym Giuseppe da Orzinuovi w liście z 1 sierpnia 1518 do Ludovico Querini, opisując dolinę jako:

„miejsce (…) gdzie prawie wszyscy są zdeformowani, bez żadnych zasad życia cywilizowanego”

Jeszcze w poprzednim stuleciu w 1445 roku lokalny inkwizytor prosił kościelne władze Wenecji o wszczęcie postępowań przeciwko miejscowej ludności. Czterdzieści lat później dominikanin Antonio da Brescia zgłaszał weneckiemu Senatowi obecność czarownic i czarów. Przed biskupem wszczęte zostało postępowanie. Zapał nawracania powstrzymały dopiero weneckie władze świeckie, które nie powstrzymały pogromów w Południowym Tyrolu i Valtellinie.

Początek XVI stulecia okazał się bezlitosny. 23 czerwca 1505 roku w położonym u stóp Monte Concarena Cemmo spalono na stosie siedem kobiet i mężczyznę. Prawdziwy pogrom zaczął się pięć lat później. W malutkim Edolo aresztowano blisko 100 osób. Po krótkim procesie, w którym zastosowanych metod śledczych można się jedynie domyśleć, sześćdziesiąt cztery osoby przyznały się do krzywdzenia ludzi, zwierząt i wchodzenie w konszachty z diabłem. Wszyscy zostali skazani na śmierć. Zaspokojenie rządzy karania herezji miało się okazać tylko chwilowe.

źródło: flickr
źródło: flickr

Już w 1518 roku na żądanie biskupa inkwizytora Petera Durante we wszystkich parafiach doliny rozlokowano inkwizytorów. Mięli oni czuwać nad mieszkańcami i nie dopuścić do powrotu herezji. W czerwcu i lipcu tego roku pojmano i spalono 80 osób oskarżonych o czarnoksięstwo, w tym jak twierdzono najważniejszych członków niebezpiecznej sekty. W trakcie zeznań wiele kobiet miało przyznać się do „rozpylania w powietrzu pyłu, który spowodował chorobę i śmierć licznych niewinnych osób„. 31 lipca wenecka Rada Dziesięciu na wieść o pogromie nakazała wstrzymać działania inkwizycji w Valcamonice. Nuncjusz papieski sprzeciwił się decyzji władz świeckich, twierdząc, że procesy czarownic są prerogatywą prawa kanonicznego. W wyniku trwającego ponad dwa lata sporu, 21 marca 1521 roku Rada Dziesięciu wydała ścisłe zalecenia wobec procesów wytaczanych przez inkwizycję, a kilka miesięcy później całkowicie zawiesiła wszystkie toczące się w Valcamonice. Decyzja ta nie została uznana przez władze kościelne. Sam papież Leon X zalecił kontynuowanie walki z herezją w dolinie, jednak nie doprowadziła ona do dalszych egzekucji. Przez następne stulecia wspominano o rozwiązłych obyczajach mieszkańców doliny, pogańskich kultach i mających się odbywać w lipcu na Monte Tonale sabatach czarownic.

Warto dodać, że większość dokumentów związanych z procesami w Valcamonice została zniszczona na polecenie biskupa Brescii by zapobiec XIX wiecznym wystąpieniom antykościelnym . Na szczęście, do naszych czasów częściowo zachowała się relacja Marina Sanudo, kronikarza weneckiej Rady Dziesięciu z lat 1496-1536.

W dniu dzisiejszym Valcamonica jest jednym z miejsc, które turyści lądujący w Bergamo powinni zwiedzić w pierwszej kolejności. W odległym o kilkadziesiąt kilometrów od lotniska Sonico znajduje się wieża rodziny Federici – dawniej biskupa Brescii. Mierzy ona 18 metrów, a grubość murów liczy w niektórych miejscach prawie półtora metra. Na zabytku umieszczono tablicę ku pamięci oskarżonych o herezję i skazanych w procesach czarownic w Valcamonica.

bti

Dodaj komentarz